niedziela, 15 listopada 2015

Na przepędzenie zimy.

Chyba każda z Was ma już serdecznie dosyć tego zimna, śniegu, braku słońca i ogólnej szarugi. Ja z utęsknieniem wypatruje wiosny i robię wszystko żeby dni mijały szybciej i w końcu pojawiło się oczekiwane ciepło. 
Zaglądam tu ostatnio rzadziej przez problemy jakie pojawiły się w moim życiu, dość nieciekawe. Cóż rok 2013 nie zaczął się dla mnie szczęśliwie. Oby reszta roku okazała się dla mnie bardziej łaskawa:( 
Póki co z dnia na dzień staram się jakoś podnieść i pozbierać resztkę tego co ze mnie zostało. Dlatego proszę o wyrozumiałość, bo z postami może być cienko.

Dzisiaj pojawiam się z małą garstką zakupów kosmetycznych (następny post będzie bardziej ubraniowy). Przez to, ze próbuje zajmować czas w rozmaity sposób, żeby tylko nie myśleć, ostatnio często buszuje po sklepach. Tych zwykłych jak i tych internetowych.

A oto co sobie sprawiłam w ostatnim tygodniu:



Głównie są to produkty do makijażu, ale postanowiłam też zadbać o włosy. Czytałam dużo dobrych recenzji  na temat maski Henna Treatment Wax. Trafiłam w aptece na zagraniczna wersje więc postanowiłam ją wypróbować. Tym bardziej, że nie była droga 
Czy któraś z Was używała tej maski lub jej polskiego odpowiednika? Czy któraś z nich jest lepsza?
Ja jak na razie użyłam jej tylko raz. Włosy faktycznie były bardziej miękkie i lśniące, ale nie obciążone. Natomiast w rozczesywaniu nie pomogła mi ani trochę;( Zapach ma znośny, konsystencje jak normalna odżywka. Osobiście wolałabym, żeby była bardziej gęsta.
Cena: 19zł



Na wiosnę postanowiłam zmienić kolor włosów. Lekko je rozjaśnić i pofarbować na cieplejszy odcień. W Rossmannie trafiłam na farbe L'oreal Preference, której używałam kiedyś i postanowiłam zaryzykować. Wybrałam odcień Jasny Bursztyn. Zobaczymy jak wyjdzie na moich jasnobrązowych włosach. 
Odżywki w tych farbach są genialne!
Cena: 25zł





Standardowo rzęsy Ardell. Używam ich codziennie i pisałam o nich już wcześniej. Nie będę sie tutaj nad nimi rozwodzić po raz kolejny. Naturalne włosie=naturalny efekt. Nie ma osoby, która nie zwróciłaby na nie uwagi i nie powiedziała, ze wyglądają genialnie na powiekach.
Cena: od 15zł





Eyeliner z E.L.F'a kupiony po raz kolejny. Poprzednik niestety zasechł, a nie chciało mi sie bawić w jego rozrabianie. Kreski trwałe i intensywnie czarne. Lubie pędzelek dołączony do opakowania, całkiem dobrze maluje mi się nim kreski. Jak za taką cene to produkt przyzwoity. Miałam wybrać eyeliner Inglot, ale jakoś nie po drodze było mi do ich stoiska. Może następnym razem.
Cena: 19zł 




Baza pod cienie Joko. Kupiona jakiś miesiąc temu, użyta dwa razy. Z tego względu, że ostatnimi czasy nie używam w ogóle cieni do powiek oO. Odzwyczaiłam sie kompletnie. Tylko kreska na powiece i rzęsy. Oszczędzam przy tym sporo czasu i jakoś tak oczy wyglądają na mniej zmęczone pod koniec dnia. (starzeje się;p)
Obecnie baza nieużywana, ale cienie na niej utrzymują sie przyzwoicie. Ładnie pachnie a konsystencją przypomina baze z Art Deco. Trzeba tylko uważać przy rozcieraniu, żeby nie nałożyć zbyt dużej ilości, bo zbiera się w załamaniach powieki.
Cena: 24zł





Skusiłam się również na kolejny bronzer z E.L.F'a. Tym razem wypiekany. Miał być odcień St.Lucia a przysłali mi Los Cabos (najciemniejszy). Na szczęście tragedii nie ma bo można stopniować kolor, więc po nałożeniu małej ilości nie straszę;) Posiada lekkie drobinki co bardzo mi odpowiada.
Nie pokaże jak wygląda na twarzy bo światło było do d... i nic nie było widać:( 
Cena: ok 19zł




I jeszcze ostatnim produktem, który kupiłam, ale zapomniałam zrobić zdjęcie z bliska, to kredka zRimmel'a Soft Kohl. Zapomniałam może dlatego, ze jest niewarta uwagi:/
 Kupiłam bo skusiła mnie cena i pilna potrzeba posiadania czarnej konturówki. Jest bardzo czarna, ale niestety nałożona na linii dolnych rzęs (nie na linii wodnej!) znika po godzinie. Nie widać jej kompletnie. Na górną powiekę nawet nie próbowałam jej nakładać. Nie kupie ponownie a i ta pewnie nie zostanie przeze mnie zużyta. 
Cena: 15zł

***

A teraz, na sam koniec, jeszcze coś dla ciała i duszy. Co zaczęłam praktykować prawie trzy tygodnie temu i sumiennie trwam w postanowieniu: "NIE ODPUSZCZAĆ!". 
Mianowicie odkryłam ćwiczenia przesympatycznej Pani Ewy. 
Wiem, wiem szybka jestem...gdy większość Polek już ją zna ja dopiero się o niej dowiaduje;)
Ale to nieistotne, bo mam za sobą 15 dzień ćwiczeń i osiągnęłam etap, w którym dzień bez ćwiczeń jest dniem straconym. Nie przeszkadza mi nawet zmęczenie po pracy. Jak nie poćwiczę to mam wyrzuty sumienia i o takie cos mi właśnie chodziło. Przyzwyczaić się do ćwiczeń i wdrożyć je w codzienny plan dnia!
Jestem z siebie mega dumna, że daje rade przez te 40 minut. Ewa motywuje niesamowicie, a lato co raz bliżej!
Wiem, ze osiągnę swój cel! 
I jeśli jeszcze nie próbowałyście z nią ćwiczyć, a chciałybyście coś w sobie zmienić to serdecznie polecam!
Ja uciekam ćwiczyć.

Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz